Kazanie ks. Proboszcza z Nabożeństwa Fatimskiego

                                                  FATIMA                                                13.10.2020r.

                                                      VCS

    1.    Dziś ostatni w tym roku dzień wspomnienia objawień fatimskich. Nie będzie już tego nabożeństwa za miesiąc, a nie wiemy, co będzie w maju za rok. W czasie pandemii już nie jesteśmy tak pewni siebie, pewni, że wiemy, jak będzie wyglądał świat za pół roku. To takie ostatnie słowo z pytaniem: co dalej? Czy ten kolejny etap w naszym życiu, kolejny cykl objawień fatimskich gdzieś nas doprowadził? Bardzo ważną rolę w tym ostatnim spotkaniu w tym roku (nawet kiedy mamy nadzieję, że Bóg da nam tutaj się spotkać w maju 2021 roku) ma SŁOWO BOŻE tego dnia. Jest to podsumowanie pewnego końca. Najpierw w czytaniu I św. Paweł ostrzega niedawno powstałą wspólnotę chrześcijan: świeżo nawróconych z pogaństwa, gorliwych i pobożnych Galatów. Wydawało, że ci ludzie mają już za sobą życie w ciemnościach niewiary i odnaleźli prawdziwą drogę światła. A jednak zamiast zachęty i nadziei słyszą potężne ostrzeżenie: „nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli…Zerwaliście z Chrystusem…szukacie usprawiedliwienia w Prawie.” Zupełnie tego nie rozumiemy, przecież nie chodzi o jakiś straszny grzech, o bezbożność powrotu do pogaństwa. Nie mamy pojęcia, jakie zło może się kryć w tym szukaniu usprawiedliwienia w prawie. Co może być złego w tym, że człowiek chce postępować według prawa tego boskiego i tego ludzkiego?

      2.    Z pomocą przychodzi Ewangelia, by zobaczyć, czym jest to zło ukryte tak, że nie mam zupełnie pojęcia, o co chodzi. Znamy grzechy przeciwko Bogu, znamy grzechy przeciwko ludziom, staramy się ich nie popełniać. Udaje nam się to nawet tak dobrze, że nieraz mamy problem, z czego się spowiadać, bo nie mam tych grzechów, które ja uważam za grzech. Nawet spowiednicy uczą się, co robić w sytuacji, gdy człowiek przy spowiedzi nie ma żadnego grzechu lub jakieś mało ważne grzeszki. A tu nagle chodzi o jakieś zło dla nas niepojęte. Apostoł mówi, co grozi wiernym i pobożnym: „Zerwaliście z Chrystusem…wypadliście z łaski.” W Ewangelii mamy ludzi, których wiara i pobożność nie zbliża do Boga, ale od Niego odwraca, czyni ślepym na Jego miłość i łaskę, która objawiła się w Jezusie. Modlą się, poszczą, odprawiają pobożne praktyki, zachowują różne tradycje, są ludźmi bardzo religijnymi, ale słyszą od Jezusa mocne i przejmujące: „Nierozumni (głupi)”. Ich wiara i pobożność zatrzymała się, nie poszli dalej, nie weszli w głąb swego serca, lecz się zatrzymali na powierzchownej pobożności. I są pewni, że to wystarczy do zbawienia i usprawiedliwienia.

   3.    Co to znaczy pójść w głąb, w głąb własnego serca, w to, co się w tym sercu kryje? To pytanie w tym ostatnim dniu: GDZIE IDZIEMY? Przypomina ono sytuację nowo zaślubionych. Kończy się czas narzeczeństwa, miodowy miesiąc, kiedy to problemy i konflikty rozwiązywało się czułością, bliskością, przyjemnością bycia razem. Teraz w niezliczonych sytuacjach codziennego życia wychodzą dotąd ukryte, nieuświadomione egoizmy, wady, słabości. Jest nawet pytanie w protokole sporządzanym przed zawarciem sakramentu małżeństwa, czy się to trochę widzi. Kończy się zakochanie, a zaczyna się miłość, gdy ujawnia się ta głęboka prawda o sobie samym i o drugiej osobie. Łatwo zauważać i boleśnie doświadczać wad drugiej osoby, wychodzą głębokie zafiksowania. Trudniej zaś zauważyć, co wychodzi z głębi siebie. Tak jest w dramacie uzależnienia. Dla chwili przyjemności można wszystko przekreślić i miłość, i dzieci, i dom. Ale wychodzi też współuzależnienie innych. Udajemy, że nic się nie dzieje, byle ludzie nie widzieli, jakoś to będzie, w końcu się zmieni. Nic się nie da zrobić. Człowiek może całe życie przeżyć, nie zaglądając w głąb serca. Zrobi to dopiero na sądzie Bożym i w czyśćcu. I może w tym pomagać zarówno zupełny brak pobożności, jak też pobożność gorliwa i powierzchowna. I bezbożność i powierzchowna pobożność.

      3.    Jezus mówi do pobożnych Żydów: „a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości.” W Ewangelii św. Łukasza jest to rozbudowane i łatwiej usłyszeć, jak Jezus mówi o naszym, MOIM sercu, gdy wymienia, co kryje się w ludzkiej głębi. Czy znajdziemy tam choćby jedno słowo do siebie? Jedno, które pozwoli zajrzeć w serce: „Co wychodzi z człowieka, to właśnie go plami. Z wnętrza ludzkiego pochodzą złe myśli, rozpusta, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota.” Pan Jezus daje nam drogę do prawdy wewnętrznej: nasze uczucia, te pozytywne i te bolesne. Uczucia nawet najtrudniejsze nie są grzechem, ale mówią coś ważnego o naszej głębi. Mówą do nas tak samo strach i niepokój, pragnienia i pożądania, zazdrość, chciwość, żal skrzywdzenia, bezradność, niechęć do życia, frustracja, że nie dzieje się tak, jak chcemy. Uczucia to droga w głąb serca, z której rzadko korzystamy. Niesamowitą zachętę daje nam Jezus: „Raczej dajcie to, co wewnątrz na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste.” Oddać Bogu przez Jezusa prawdę serca, wszystko, co w nim straszne, czego się boimy i ukrywamy. A ON TEGO CHCE. Oddać, jak dajemy na składkę.  Oddać nasze mroczne głębie serca, oddać pychę, głupotę, zazdrość, smutki, pożądania, frustracje. Oddać to, co się kryje pod często używanym szyldem: jestem nerwowy. Jezus chce tego, czego nikt inny nie chce.

    5.     Najważniejszym słowem ostatniego objawienia było: „Niech ludzie więcej nie obrażają Boga, już i tak został bardzo obrażony.” Jest odrzucenie Boga przez bezbożnych, którzy uznają Go za nic, ale jest też odrzucenie Boga przez powierzchowną pobożność, w której człowiek nie oddaje Bogu tego, co najbardziej ważne: głębi serca. Ostatni cud i wizja słońca najpierw przeraża, gdy wydaje się, że jego zbliżanie zniszczy wszystko, a potem okazuje się, że to słońce w jednej chwili wszystko rozjaśnia i zamienia ziemskie błoto w rajski ogród. Cudem słońca jest prawdziwe orędzie miłosierdzia, jest pobożność, która oddaje Bogu całą prawdę ludzkiego serca. Droga, którą otwiera objawienie fatimskie wydaje się niezwykle prosta: „Codziennie odmawiajcie różaniec.” Lecz ma ten jeden warunek, różaniec musi być drogą wchodzenia w tajemnice Boga i tajemnice własnego serca: „Któż nie potrafi myśleć o tajemnicach różańca? O zwiastowaniu anielskim i pokorze naszej drogiej Matki, która widząc się tak wysławianą, nazywa siebie służebnicą? O męce Jezusa, który z miłości dla nas tak wiele wycierpiał.

 575 Wyświetlenie,  1 Dzisiaj