KAZANIE KS. PROBOSZCZA 07.04

WIELKI PIĄTEK07.04.2023r

1. Co to za Bóg, którego można zabić? Bóg powinien być nieśmiertelny i to On daje i odbiera życie. O kim mówi prorok: „Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi…wzgardzony tak, że mieliśmy Go za nic”? Żydzi czytali te słowa wiele wieków i nigdy nie odkryli, że mówią o Mesjaszu. Słowa napisane prawie 800 lat przed przyjściem Pana Jezusa i przez 800 lat niepojęte. I tak by pozostało do dzisiaj, gdyby nie jasne podobieństwa do męki i śmierci Jezusa. To objawienie szokującej prawdy o Bogu, która jest zaprzeczeniem boskości. Ale czy my – już po 2800 latach – to objawienie rozumiemy, czy je dobrze czytamy i przyjmujemy? Od tego zależy, czy zrozumiemy, co się dzieje w naszym świecie, co się dzieje w Kościele i w naszym życiu. Czy dobrze rozumiemy współczesną łatwość i popularność ateizmu głoszącego, że nie ma Boga? I ateizmu ludzi wierzących, że jakiś Bóg istnieje, tylko jest tak daleko, że Go praktycznie nie ma? I niewierzący i wierzący możemy, jak zapowiada prorok, mieć Boga ZA NIC. Na demonstracjach ludzie noszą transparenty: Bóg nie żyje. To zdanie wielkiego filozofa Nietzschego: „Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili. Jakżeż się pocieszymy mordercy nad mordercami? …Czyż nie musimy sami stać się bogami?” Filozof, który stworzył ideę nadczłowieka, skończył życie w zakładzie dla obłąkanych. A dziś trwa tylko dyskusja, czy był to skutek syfilisu, czy choroby depresyjno-maniakalnej. Miał jednak odwagę powiedzieć jasno prawdę, że kto w swoim życiu zabija Boga, usuwa Go i uznaje za nic, sam musi stawać się bogiem i zająć jego miejsce. Tak dał podwaliny pod obłąkane ideologie naszego wieku.

2. To prawda: Bóg w naszym świecie jest zabijany. Pokusa, by samemu być bogiem jest potężna. Otwarta droga do obłąkania. MY DZIŚ wpatrzeni w Mękę Pańską możemy odkryć drogę zupełnie inną. Odkryć, czemu Bóg pozwala się nam zabijać i usuwać i nie zniszczy swoich wrogów. Czemu Jezus pozwolił się zabić, nie przerwał tego strasznego ciągu ludzkiej nienawiści do siebie, chorej władzy człowieka nas sobą? Mógł uniknąć śmierci, zejść nawet z krzyża. Odpadły by gwoździe, w sekundzie zabliźniły się rany a tłum wrogów i żołnierzy leżałby jak martwy na ziemi, błagając o litość. Czemu Jezus godzi się na śmierć a nawet jej pragnie? Czemu Jego ostatnie słowo zanotowane i ZAPAMIĘTANE przez jedynego ucznia, który pod krzyżem był i nie uciekł, brzmiało: DOKONAŁO SIĘ? W śmierci na krzyżu dokonało się największe dzieło Boga, większe od stworzenia świata z niczego. Tak wygląda wszechmoc Boga, który jest miłością, taka jest Jego władza nad światem i Jego boski tron. Bóg zamiast uderzyć w świat, uderzyć w człowieka, który się od Niego odwraca, UDERZA W SAMEGO SIEBIE. Tak spełniają się słowa Izajasza. Ich początkiem jest wizja wywyższenia, które nagle przechodzi w obraz straszliwego wyniszczenia: „nieludzko został oszpecony jego wygląd…On się obarczył naszym cierpieniem…On był przebity za nasze grzechy…Pan obarczył Go winami nas wszystkich.” Już tryumf niedzieli palmowej to zapowiada. Jezus przybywa na oślątku. Dla oczekujących tryumfu było to śmieszne i niedorzeczne. To tak, jakby prezydent Stanów Zjednoczonych zamiast na potężnej Bestii, którą się porusza, przyjechał na hulajnodze. Kto by go traktował poważnie jako władcę największego mocarstwa? Najstarsze przedstawienie krzyża jest wyśmianiem Jezusa. Na krzyżu wisi człowiek z głową osła.

3. Człowiek, nawet wierzący, może to ostateczne objawienie Boga, Jego największe dzieło, uznać za głupie, zupełnie go nie przeczytać, nie zrozumieć. Wtedy wszystko widzimy źle i fałszywie. Kryzysy naszego świata, obłąkanie wojną, nienawiścią, szaleństwem konsumpcji, kryzysy Kościoła, słabnięcie i zanikanie wiary budzą tylko paniczny lęk, narzekanie, poczucie beznadziei i upadku. Wielu ucieka z Kościoła i od wiary jak z tonącego okrętu. Jeden z kapłanów zrobił prawo jazdy na tira, tłumacząc, że jeżeli cały ten Kościół się sypnie, to musi mieć jakąś pracę. Wchodzimy w zwątpienie, że na Boga nie można liczyć, że trzeba samemu zadbać o siebie, bo żadna wszechmoc Boska w tym świecie nie działa. Nawet nie zauważamy, jak sami przejmujemy miejsce Boga. Dlatego Jezus dziś umierając, daje nam jeszcze jedno słowo: PRAGNĘ. Pragnie, byśmy przestali tkwić w zaślepieniu. Byśmy otworzyli się na Jego miłość. Przed chwilą najważniejszym gestem Ewangelii Męki Pańskiej była chwila milczącej adoracji śmierci Pana, gdy padły słowa: „I skłoniwszy głowę oddał ducha”. PRAGNĘ, BYŚCIE SIĘ NAUCZYLI ADOROWAĆ MIŁOŚĆ BOGA. Adoracja będzie sensem całej tej nocy, wpatrywanie się w grób Pański, w którym nie ma śmierci, a jest życie, Jego życie. Dziś uczymy się adorować Boga, widzieć Go i odkrywać w naszym życiu i w tym świecie, który uwierzył, że da się Boga zabić i można Go zastąpić człowiekiem. Kto ADORUJE, odkrywa to niesamowite Boskie JESTEM. Boga, który zamiast uderzyć w grzeszników i zmiażdżyć Swoich wrogów, UDERZA w samego Siebie, pozwala się zabić. Jeżeli to nami nie wstrząśnie, jeżeli to nas nie skruszy, to nie ma już mocniejszego Słowa. Pozostaje nam tylko czekanie na spotkanie z Nim twarzą w twarz w wieczności i odpowiedź na Jego sądzie na pytanie: czemu mieliśmy Jego miłość za nic? Dziś mamy szansę, by Go adorować. Odkryć promień adoracji w codziennej modlitwie, od której wszystko zaczynamy i która wszystko kończymy. Adorować Jego obecność, gdy nam bez końca i miary przebacza, podnosi w każdym akcie żalu i spowiedzi. Adorować, wpatrzeni w Najświetlistszy Sakrament, bo tak uczymy się prawdziwej Komunii z Boskim JA JESTEM. Adoracja ostatecznie będzie uznaniem, że On jest jedynym Bogiem i choć został zabity, i wciąż jest zabijany, żyje i zwycięża dla nas. Taka adoracja jest łaską Wielkiego Piątku. Otwiera oczy i zaczynamy widzieć miłość Boga objawioną w Męce Pańskiej. Spełniają się słowa apostoła: „Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy doznali miłosierdzia…”

 215 Wyświetlenie,  1 Dzisiaj