KAZANIE KS. PROBOSZCZA 22.10

29 NIEDZIELA ZWYKŁA22.10.2023 r.

1. W tej Ewangelii Piotr powinien być cały przemoczony, w mokrych, długich i z grubego materiału ubraniach. Był poranek i słońce jeszcze nie zdołało go wysuszyć. Czytając wcześniejszy opis Ewangelii, widzimy, że uczniowie całą noc łowili ryby i kolejny raz nic nie złowili. Jest czas po śmierci Jezusa i nawet zmartwychwstanie nie zmienia poczucia, że ich plany legły w gruzach. Próbują wrócić do dawnego życia, choć podobno wszystko zostawili i poszli za Jezusem. To nieprawda, nadal mają łodzie i próbują żyć tak, jakby się nic nie stało. Może myśleli: było pięknie, ale się skończyło. Trzy lata przerwy w życiorysie, które skończyły się katastrofą. Jak mówimy, zwłaszcza po śmierci kogoś bardzo bliskiego: skończyło się, ale trzeba żyć dalej bez niego. I w środku tej nocy zwątpienia, smutku, porażki przychodzi Pan. Woła z brzegu, do którego mają niecałe sto metrów. Kolejny raz posłuchają Go wbrew ludzkiemu doświadczeniu i sieci napełnią się rybami. Wtedy Piotr ubiera się w łodzi i rzuca w jezioro, by jak najszybciej dotrzeć do Pana. Dlatego powinien być jeszcze mokry. A Jezus go pyta: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie bardziej niż oni?” Tylko sam Piotr kolejny raz z niesamowitą odwagą rzucił się do Jezusa i w wody jeziora. Tylko on stoi cały mokry i tylko on potrafił kolejny raz zaryzykować życie dla Jezusa. To on kiedyś wyszedł z łodzi na środku jeziora, przy pojmaniu Jezusa sam w desperackiej obronie rzucił się z mieczem na cały oddział. Jednak w tym potrójnym pytaniu o miłość jest jeszcze inna prawda. Piotr ją też zrozumiał: „Wtedy Piotr się zasmucił, że już trzeci raz go zapytał.” To wyraźne nawiązanie do niedawnej zdrady, zaparcia się. A teraz to również przypomnienie tego powrotu do dawnego życia. To Piotr zaproponował, by wrócili do łowienia ryb. Można powiedzieć, że w Piotrze odsłania się najwyraźniej cała prawda o człowieku: o jego niesamowitej zdolności pójścia za dobrem, za prawdą i Bogiem oraz o równie przejmującej słabości, zdolności do zdrady, niewiary, głupoty i lęku. Można powiedzieć, że Piotr w jednym i drugim jest pierwszy. W mocy i słabości.

2. Tak bardzo widzimy to też w świętym Janie Pawle II. Tyle lat był Piotrem dla nas dla i naszego czasu. Można opowiadać o niesamowitych przejawach jego odwagi wiary, pójścia za Chrystusem i do Niego. Wchodził na wiele wzburzonych wód. Bardziej ukryta jest prawda słabości i grzeszności. Ale jest to prawda każdego świętego. Miał praktykę spowiedzi cotygodniowej. Jako biskup stawał w kolejce do spowiedzi w bazylice franciszkanów. Jako papież miał jedną ulgę, że sam spowiednik przychodził do niego w każdą sobotę. Nie musiał stać w kolejce. Wszyscy święci są przedziwnym połączeniem mocy, heroizmu z głęboką słabością i grzesznością. Jesteśmy świadkami wstrząsającej nienawiści do świętych. W czasie wojny domowej w Hiszpanii plądrowano świątynie nie tylko ze zwykłej chciwości. To była prawdziwa nienawiść do świętych. Rozbijano sarkofagi, niszczono relikwie, obrazy i figury. Ta szokująca nienawiść może nas zawstydzać w naszej obojętności na widzenie daru świętych i świętości w Kościele. Aktywiści nienawiści z pasją zajmują się niszczeniem nie tylko pomników św. Jana Pawła II, ale całej prawdy jego życia, dla wielu zwłaszcza młodych jest on śmiesznym memem. Ze świętej Matki Teresy robi się złodziejkę i aferzystkę. Ci, którzy z pasją niszczą świętych, zawstydzają nas w naszej obojętności, jakby było bez znaczenia czy są święci, czy nie.

3. Nie ma bardziej niezwykłego połączenia jak wielka moc i wielka słabość. Choć wielu sądzi, że to się wyklucza i albo jedno, albo drugie. Jest jedno miejsce, w którym każdy może doświadczyć i poznać, jak to jest możliwe i jak bezcenne dla naszego życia. Tym miejscem jest MODLITWA. Tu jest też odpowiedź, gdybyśmy do siebie odnieśli pytanie Pana Jezusa: „CZY KOCHASZ MNIE?” Pewno szybko i bez zastanowienia powiedzielibyśmy: to jasne, proste, oczywiste, że kocham Boga. Wystarczy spojrzeć na naszą modlitwę i odpowiedź będzie inna. Czy można kochać i totalnie zapominać o Nim, nie czuć żadnej potrzeby i radości spotkania? Kiedy w mojej modlitwie była taka radość, ciepło, światło z Bożej bliskości, obecności, z daru spotkania? A nawet kiedy nie umiem się modlić, bo każdy się nie umie modlić, to czy mam tęsknotę za nowym, bardziej prawdziwym spotkaniem z Bogiem w modlitwie? Czy można mówić o jakiejś miłości, jeżeli moja modlitwa to paciorek z obowiązku i tradycji, a może strachu, gdyby się okazało, że wiara w sąd Boży nie jest bajką. Św. Jan Paweł był człowiekiem głębokiej modlitwy, to się rzucało w oczy natychmiast. Można by powiedzieć: on był papieżem, to miał czas i „nic innego do roboty”, a my tego czasu nie mamy. A jednak on prowadził życie o niewyobrażalnej intensywności, nawale pracy, dziesiątków spotkań. Nawet posiłki były pełne ludzi i spraw do rozwiązania. Jego życie jest potężnym uderzeniem w usprawiedliwienie, którym się zasłaniamy: NIE MAM CZASU. Później.

4. Ten papież rozdał osobiście miliony różańców. Wskazywał drogę najkrótszą i najbardziej owocną nauki w szkole Maryi. Tu może się dokonać dla nas to, co objawiło się w Piotrze i jest tajemnicą każdej drogi świętości i każdego świętego: spotkanie wielkiej odwagi zaufania, rzucenia się w wodę, jednak ku Jezusowi. I wielkiej świadomości i prawdy swej biedy, słabości, prawdy, że jestem pustką, jeżeli nie pozwolę Bogu się wypełnić. Te ostatnie dni października to szansa, by jeszcze do tej szkoły modlitwy i miłości wejść. Zrobić odważnie krok, przekroczyć – jak Piotr burtę łodzi – nasze tłumaczenia, które nas zamykają: że nie mam czasu, nie czuję potrzeby, jestem zbyt zmęczony i zajęty, może kiedyś później, to nie dla mnie. Kogoś innego więzi przekonanie, że różaniec to bezmyślne powtarzanie, klepanie. Każda modlitwa może się stać pustą gadaniną. Ale też każda może stawać się darem i cudem spotkania z Bogiem objawionym w Jezusie w Jego Obliczu. Dlatego św. Jan Paweł uczy, że „przez różaniec lud chrześcijański wstępuje do szkoły Maryi, dając się wprowadzić w kontemplację piękna oblicza Chrystusa i doświadczenia głębi Jego miłości.” I dalej: „Różaniec należy do najlepszej i najbardziej wypróbowanej tradycji kontemplacji…jest modlitwą typowo medytacyjną.” Odkryjemy i zbliżymy się do piękna oblicza Chrystusa w naszym życiu, w bliskich, których Bóg nam dał, w Kościele – nawet w dotkniętym tyloma słabościami i grzechami. Zobaczymy też oblicze Chrystusa w naszym świecie, tam gdzie dziś często widzimy tylko mroki, wojnę i zagrożenia. I co najważniejsze: zacznie rodzić się nasza prawdziwa odpowiedź na pytanie Jezusa do każdego z nas: „CZY KOCHASZ MNIE?”

 165 Wyświetlenie,  1 Dzisiaj