KAZANIE KS. PROBOSZCZA 22.06

12 NIEDZIELA ZWYKŁA22.06.2025r.

1. Żyjemy utopieni w reklamach, które są wszędzie. Obiecują coś handlowcy, politycy, nawet duchowni. Od wiecznej młodości po erę uśmiechniętego świata. Pan Jezus wydaje się nie mieć pojęcia o reklamie. Można mieć wrażenie, że nie przyciąga, ale odstrasza uczniów. Niedawno w Ewangelii Bożego Ciała wypowiada absurdalne żądanie: „Wy dajcie im jeść” i mówi to wobec tysięcy głodnych ludzi, gdy sami apostołowie byli głodni i mieli tylko pięć małych chlebów. Dziś w Ewangelii jest jeszcze gorzej. Piotr wyraża wiarę uczniów i uznaje Jezusa; „Za Mesjasza Bożego” i jak każdy Żyd widzi w Mesjaszu wielkiego władcę i króla, który odbuduje Izraela z upadku i niewoli, rozpocznie erę dobrobytu i pokoju. Drugie imię Mesjasza to sukces, zwycięstwo, tryumf. Tymczasem Pan Jezus jakby uderzył uczniów młotem w głowę lub zanurzył i studził w lodowatej wodzie. Wszystko będzie nie tak, jak myślą. Zapowiada odrzucenie, porażkę i haniebną śmierć. A najmocniejsze uderzenie przyjdzie na końcu. Jezus uświadamia uczniom, że będą mieć w tym udział. Padają trudne słowa o tym, czego oczekuje od ucznia: „niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” Może nas dziwić, że po takich wymaganiach uczniowie nie odeszli, a dziś ktoś chodzi jeszcze do kościoła.

2. Dotyka nas najstarsza pokusa raju. Pokazuje ona Boga jako satrapę, który wymaga od nas i nakłada kolejne ciężary. Prawda jest odwrotna. Krzyż codzienny kryje w sobie jakąś zwykłość, normalność. To nie jest żadna choroba, cierpienie, które na nas spada. On jest ciągle w naszym życiu i od nas zależy, czy go weźmiemy czy pozostawimy. To nie jest żadne uderzenie pioruna zła i nieszczęścia, bo w nim nie ma żadnej naszej decyzji, po prostu jesteśmy nim uderzeni. To jest coś najbardziej zwykłego, co możemy przyjąć, lecz łatwo możemy też odrzucić. Pewno większość z nas, a może wszyscy, nie wiemy, czym był ten mój krzyż w dniu wczorajszym, a czym jest dzisiaj. Przecież jest codzienny. Trzeba przeżyć trochę życia, by już widzieć skutki naszego wyboru. Czy przyjmujemy codzienny krzyż, czy chcąc po swojemu ratować nasze życie, tracimy je, czy idąc za Jezusem to życie ocalamy.

3. Dopiero w dojrzałym i starszym wieku możemy to wyraźnie widzieć. Czy dźwigaliśmy codzienny krzyż i ocaliliśmy życie? Czy przeciwnie: odrzucając go, życie utraciliśmy? To dobrze, że w kościele wielu z nas jest w zaawansowanym czasie życia. Możemy widzieć to, czego nie widzą młodzi. Częstym objawem dojrzałego etapu życia jest tęsknota za przeszłością. Poczucie, że życie nam przeminęło, a przynajmniej jego najlepsza część. Dobrze już było. Za tym idzie gorycz, ciągła krytyka, wszystko, co jest teraz jest złe, to dawniej było dobrze. Drugim obliczem tej utraty życia jest po prostu smutek, bierność, poczucie, że nie mam już nic do zrobienia i nic nie znaczę. Choć wierzymy w Boga, całe życie mogliśmy nie odkryć tego daru, który Katechizm opisuje tak, że trzeba poszukać: „czas jest w rękach Ojca; spotykamy Go w teraźniejszości, nie wczoraj ani jutro, ale dzisiaj: Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego.” Kto nie odkrył daru swego teraźniejszego czasu i wciąż z niego ucieka, stracił jedyne miejsce spotkania z Bogiem. Nic mu nie pomoże ciągłe wspominanie.

4. Pozostaje nam tylko zrozumienie, czemu to odkrycie skarbu Bożej obecności w codzienności, w naszym teraz, Jezus nazywa braniem krzyża. Łaska ma dla nas często postać zadania, wezwania, wyruszenia w drogę. Jak uczył papież Franciszek młodzież, by wstała ze swojej kanapy. Dotyczy to nawet tych, którzy bardzo dużo pracują, wręcz biegają, ale nie robią nic z tego, po co Bóg dał im czas. Bez względu na to, czy marnuję czas, czy się zapracowuję, mogę sobie nigdy nie zadać pytania: po co Bóg daje mi ten czas, ten dzień, tę godzinę, to wydarzenie to spotkanie? Dopiero odkrycie, jak bezcennym miejscem jest nasze dzisiaj i teraz, zmienia wszystko. Wymaganie przestaje być ciężarem, a staje się poruszeniem do drogi. Jezusowe: „Wy dajcie im jeść”, zamienia się w cud udziału w darze nakarmienia tysięcy: „Wy dacie im jeść.” Życie uczniów zostanie wpisane w środek daru Bożego życia. Może się wydawać, że to nie najlepszy pomysł, nam, którzy mamy często problem z modlitwą początku dnia i końca, proponować jeszcze jako poruszenie modlitwę w środku. Może to być Anioł Pański lub Godzina Miłosierdzia. Wtedy wiele jest dnia już za nami, ale też wiele wciąż przed nami. Dobry sposób, by uczyć się, że czas jest w rękach Boga Ojca i spotykam Go w teraźniejszości, nie wczoraj, ani jutro, ale dzisiaj. TERAZ.

 47 Wyświetlenie,  2 Dzisiaj