KAZANIE KS. PROBOSZCZA 20.07
| 16 NIEDZIELA ZWYKŁA | 20.07.2025 r. |
1. Może nie wiemy, że około 2% ludzkiej populacji to osoby aseksualne. W tej sytuacji człowiek nie odczuwa żadnych pragnień i potrzeb związanych ze sferą seksualności. Istnieje też zjawisko zaniku łaknienia czyli głodu, a nawet wstrętu do jedzenia. Jeżeli trwa to dłużej niż tydzień, lekarze każą nam się tym niepokoić, gdyż może być to objaw poważnej choroby od cukrzycy po choroby nowotworowe i psychiczne. Co się jednak dzieje, gdy w człowieku nawet wierzącym zanika głód i pragnienie Boga? Nie czujemy potrzeby ani spotkania, ani relacji, ani bliskości. Powszechnie tłumaczymy stan niezainteresowania wiarą, brak modlitwy, opuszczanie mszy właśnie takim stwierdzeniem, że “nie czuję takiej potrzeby”, “ten świat jest dla mnie obojętny”. Bez kryzysów duchowych, dramatycznych wyborów, bez bolesnego żalu do Boga czy Kościoła, po prostu jesteśmy areligijni, nie czujemy potrzeby Boga, czasem wierząc nadal, że Bóg pewno gdzieś tam jest. Wierzymy, ale podobnie jak człowiek, który stracił apetyt i choć nadal coś je, to tak z przymusu bez radości i bez smaku. Jak wielu skarżyło się w covidzie, że “jem, ale bez smaku”. Wierzę bez smaku radości i daru. Czy jakiś tajemniczy wirus zniszczył naszą zdolność do pragnienia Boga, smaku bliskości?
2. Czy dzisiejsza Ewangelia jest na to receptą? Czy jest lek na duchowy brak apetytu? Jezus gości w domu Marty i Marii. Marta jest zabiegana i zapracowana, co nie dziwi. Przyjmuje gości i jej obowiązkiem jest się nimi zaopiekować. Ale jest rozżalona i sfrustrowana postawą siostry, która siedzi przy Jezusie i słucha. Bardziej ma pretensje do samego Jezusa, że to toleruje. Przecież mogła jako starsza zagonić siostrę do roboty. Jednak zwraca się z rozżaleniem do Jezusa. W tych słowach brzmi też duże poczucie bliskości: „Panie czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą…” Brzmi w tych słowach też żal człowieka zmęczonego, który czuje się przygnieciony życiem i za mało kochany. Zazdrosna o miejsce siostry, która może sobie nic nie robić i siedzieć beztrosko przy Jezusie. To Ewangelia dla nas ludzi zabieganych, powtarzających: “nie mamy czasu”, zapracowanych, wierzących tylko w jedno, że wszystko zależy od naszej pracy. Tą najgłębszą wiarą nie jest wiara w Boga, lecz wiara w siebie. I pojawiają się nieomylne objawy tego chorego stanu życia: zmęczenie, frustracja, wszelkie rozżalenia, cała litania oskarżeń ludzi. I choć możemy nie mieć z Bogiem bliskiej relacji, to jednak na tyle wierzymy, by i Jego oskarżać za takie życie i taki świat. To pierwsza część odpowiedzi. Diagnoza stanu człowieka wierzącego w siebie: zaharowany, zmęczony, za mało kochany i niedoceniany.
3. Diagnoza to za mało. Pan Jezus daje nam i lekarstwo. Mówi do Marty: „Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę…” Nie chodzi o to, by Marta przestała pracować, przestała się troszczyć o Jezusa i Jego uczniów. Kiedy Jezus to mówi, pewno spożywa posiłek przez nią przygotowany lub zrobi to za chwilę. I nie powie, że jest to niepotrzebne, a On nie ma apetytu. Proste doświadczenie tego lekarstwa podaje nam papież Benedykt w encyklice o nadziei. To krok „ofiarowania”, który może odnowić całą nasza wiarę i modlitwę. Pisze: „Co to znaczy „ofiarować”? …możemy niewielkie, mniej lub bardziej uciążliwe trudy codzienności, które wciąż na nas spadają (ofiarować), nadając im w ten sposób sens… mogąc wnieść w wielkie współcierpienie Chrystusa swe małe trudy, które w ten sposób stawały się częścią skarbca współczucia, które potrzebuje rodzaj ludzki. Tak również małe kłopoty codzienności mogą nabrać sensu i być wkładem w ekonomię dobra, miłości pośród ludzi.” Kto zrobi krok „ofiarowania” wyjdzie z przeklętego kręgu wiary w siebie. Odtąd wszystko, co robię, ma sens dlatego, że zostało ofiarowane, oddane, powierzone Bogu. Kto zrobi krok „ofiarowania”, ten zrozumie sens modlitwy jako prawdziwej więzi z Bogiem i zrozumie, dlaczego musi być codzienna i dlaczego ona wszystko zaczyna i kończy, każdego ranka i każdego wieczora. Kto zrobi krok „ofiarowania”, składając u stóp Jezusa swoje życie z jego trudem, pracą, codziennością, zmęczeniem, przełamie błędne koło frustracji, udręczenia, zazdroszczenia życia innych. Zrobić krok „ofiarowania”, nawet kiedy dzisiaj często sam nie czuję potrzeby Boga, nie mam dla Niego czasu, nie znam smaku modlitwy albo ten smak jest wyłącznie gorzki. Potrzeba tylko jednego, tylko jednego kroku.
183 Wyświetlenie, 4 Dzisiaj