KAZANIE KS. PROBOSZCZA 19.10

29 NIEDZIELA ZWYKŁA19.10.2025r.

1. Na czym polega nasz problem z modlitwą? W środku miesiąca różańca to pytanie na czasie. Dwa zdania na ten temat: „Nie lubię naprzykrzać się Bogu”. I: „Niech się modlą zakonnicy i księża, za to im płacimy, a my mamy inne zadania i brakuje nam na to dnia”. Podział na modlących się i niemodlących jest obecny w I czytaniu opisu bitwy z Amalekitami. Większość walczy z bronią w ręku, a tylko trzech z Mojżeszem na czele modli się na szczycie góry. I można by się sprzeczać, kto tę bitwę wygrał. Czy tysiące, które walczyły, czy ta trójka modlących się. Kiedy ustawała Modlitwa, tysiące żołnierzy przegrywało, ale przecież nic nie pomogłaby modlitwa, gdyby nie walczący w ogniu bitwy. Czytanie kończy się tak: „I tak pokonał Jozue Amaleka i jego lud ostrzem miecza.” Ten właśnie obraz pokazuje wzajemną jedność, przenikanie się życia i modlitwy. Choć większość czasu zajmuje nam przyziemne życie, sprawy, prace, troski, to są te tysiące walczących. Jednak bez  trzech modlących się na górze, którzy po ludzku nic nie robią, bitwa byłby przegrana. Często przegrywamy wiele spraw w życiu, a nawet całe życie, gdyż nie wierzymy, że te chwile modlitwy mają jakąś wartość, mogą coś nam dać, mogą odmienić nasze życie. Nie wierzymy, że chwila modlitwy może zmienić całe nasze życie. Minuta decyduje o godzinach, dniach i miesiącach. Walczymy, ale bez wzgórza modlitwy.

2. Naszym największym problemem jest brak wiary. Tą bolesną diagnozą kończy się Ewangelia: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” W całej naszej ludzkiej historii wiara się nie rozwija, nie wzrasta, lecz przeciwnie: gaśnie. Szokujący postęp ludzkości nie jest postępem duchowym ani moralnym. Kolejne pokolenia nie wzrastają w  wierzę, ale raczej wiarę tracą. W naszym życiu upływ czasu nie pogłębia naszej wiary. Przeciwnie, możemy się coraz bardziej od Boga oddalać. Kto bez wahania podniósłby rękę, by zgłosić, że jego życie to postęp w doskonaleniu wiary i dobrego życia? Dająca do myślenia karykatura rozwoju wiary zaczyna się od dziecka, że jest za mały, potem dorosły jest zbyt zapracowany, w starości jest za słaby, a na końcu pozostaje nagrobek z napisem: za późno.

3 Postęp niewiary można zobaczyć na wielkim cierpieniu świata, jakim jest wojna. Wierzymy w ocalenie przez NATO, Trampa, zbrojenia. Pomysł z Fatimy, że troje dzieci modlitwą różańcową ma ratować świat, wydaje się jak z bajki. I to, że modlitwa może dziś ratować świat, jest nie do wiary. Można mnożyć objawy powszechnej niewiary. Ludzie nie zawierają małżeństw, bo nie wierzą, że to jest udział w miłości Boga, a widzą nic nie dający papierek. Są inne bitwy, które toczymy w naszym życiu: kryzysy małżeńskie, wychowawcze z dziećmi, tragedie uzależnień i nałogów. To nie jest jednodniowa bitwa, lecz trwające latami zmagania, lecz bez wiary. Nie mamy wzgórza modlitwy, żadnych podniesionych rąk. Nie wierzymy i nie mamy nadziei, że to może nam ta modlitwa coś dać i coś zmienić. Znakiem budzącej się wiary jest najpierw nawet mały promyk nadziei: „A Bóg, czyż nie weźmie swoich wybranych w obronę, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie.” I zaraz pojawi się w naszym życiu wzgórze modlitwy. Odkryjemy, ze mamy na nią czas, nawet dużo czasu, mamy siłę, gorliwość i wierność. A w zmaganiu i walce, którym jest życie nie jesteśmy sami, broni nas miłość Boga Ojca.

 67 Wyświetlenie,  2 Dzisiaj