Kazanie ks. Proboszcza

17   NIEDZIELA  ZWYKŁA

26.07.2020r

VCS

            1.   Podziwiamy ludzi, którzy mają głowę do interesów. Czego się dotkną, to przynosi pieniądze. Dorobili się i mają się czym pochwalić. Jak w amerykańskim śnie kariery od pucybuta do milionera. Jest w tym i zazdrość, i podejrzenia, że na pewno zrobili to nieuczciwie, jak to się mówi: kradnąc pierwszy milion. Dominuje przekonanie, że wiarę i Boga z Jego przykazaniami, gdy się robi interesy, trzeba zostawić za drzwiami, tam bowiem obowiązują wilcze prawa rynku. Zarobisz albo bankrutujesz. Biznes i wiara nie są zgodną parą. Robienie interesów i bycie uczniem Jezusa nie idą w parze. Pierwsi uczniowie Jezusa musieli porzucić swoje małe rybackie przedsiębiorstwa. A Mateusz, który jako jedyny profesjonalnie zajmował się pieniądzem, też zostawił swój urząd celny. O losie Judasza, który zarządzał kasą apostołów, lepiej nie wspominać. A jednak dziś Jezus chce nam powiedzieć, że wiara i pójście za Nim są najlepszym interesem, jaki w swoim życiu może zrobić człowiek. Przypowieść o skarbie i o perle są opisem dokonania bardzo ekonomicznego interesu, handlu, wymiany walut, straty i zysku, inwestycji, która się niewyobrażalnie opłaciła. W tym obrazie wiara i ekonomia idą w parze, a człowiekowi wierzącemu jako jedynemu przysługuje zaszczytny tytuł tego, który ma głowę do interesów.                    

            2.    W obu obrazach ludzie muszą posiadać pewną wiedzę i mądrość. Odkryty skarb to nie bajka. W tych czasach często zakopywano pieniądze i inne kosztowności i było to najprostszą formą zabezpieczenia i przechowania bo banków w naszym rozumieniu przecież nie było. Nawet dziś są ludzie, którzy przechowują swoje pieniądze – jak to mówimy – w skarpecie.  Człowiek, który odkrył skarb i odkopał go, mógł oczywiście go zabrać, ale wtedy byłby złodziejem, byłoby to tak, jak dziś z brudnymi pieniędzmi, pochodzącymi z przestępstwa, których nie da się normalnie używać. Kiedy człowiek ten sprzedaje wszystko, co ma i kupuje ten skrawek ziemi z zakopanym skarbem, staje się jego właścicielem. Teraz może powiedzieć, że dokonał najlepszego interesu w swoim życiu, a pieniądze, które zainwestował, i całe ryzyko, bo przecież sprzedał wszystko, co miał, zwróciły się setki, a może nawet tysiące razy. Wiele razy uczniowie Jezusa mieli poważne wątpliwości, czy zrobili dobry interes, idąc za Jezusem, wiele razy mieli poczucie, że zostali największymi bankrutami, którzy wszystko utracili. Nie bali się nawet pytać Jezusa, co im da w zamian za ich oddanie, czym im zapłaci i jak wiele zarobią.

            3.   Wiara jako najlepszy interes brzmi źle. Jeżeli już, to jest raczej interesem niepewnym i wątpliwym. Jesteśmy przekonani, że jeżeli Bóg nam kiedyś coś odpłaci i zapłaci, to będzie to nieokreślona przyszłość sądu Bożego i życia wiecznego z niebem i piekłem. Tu i teraz mamy poczucie, że Bóg czegoś od nas ciągle chce, wymaga. Przypomina urząd podatkowy, którego zadaniem jest ściągnąć należne podatki. Nasza logika i ekonomia polega na tym, że im mniej oddamy, tym lepiej. Im więcej zachowam dla siebie uczciwie albo nieuczciwie, tym bardziej zyskam. W Ewangelii ekonomia wymiany z Bogiem jest zupełnie inna: „poszedł, sprzedał wszystko, co miał…” I ta operacja powtarza się dwukrotnie. Sprzedaje wszystko biedny rolnik, by kupić ziemię z ukrytym skarbem i sprzedaje wszystko bogaty kupiec, by kupić bezcenną perłę. Jeden nie miał prawie nic, drugi był bogaczem, obaj jednak muszą oddać wszystko, i to wszystko, małe czy duże, jest całkowicie wystarczające. Kiedy słyszymy takie zdania Pisma Świętego, by oddać życie, natychmiast ogarnia nas strach i poczucie niemożliwości. Podejrzewamy, że Bóg chce nam zabrać wszystko.

            4.     Jednak Bóg nie jest złodziejem, nie chce nas okraść, ograbić. Jest Ojcem, który wszystko nam daje, nic nie zabiera. Bóg nie jest chyba gorszy od wielu tu obecnych ojców i matek, którzy tyle swoim dzieciom dali i wciąż dają wbrew wszelkiej ekonomii. Dają czasem za dużo i za długo, psując swoje dzieci pozbawione poczucia wdzięczności za obdarowanie. Złe dawanie rodzi egoistów, którym wszystko się należy, ludzi mających ciągłe pretensje, którzy wciąż mają mało. Musimy jak Salomon w I czytaniu prosić o prawdziwą mądrość rozumienia, czym jest ten największy interes w naszym życiu, bez którego będziemy bankrutami. Oddać Bogu wszystko, kryje się w tym prostym słowie ZAWIERZYĆ, lub UFAĆ. W ten sposób człowiek oddaje się w ręce Boga i wie, że z tych rąk wszystko otrzymuje i otrzyma. Możemy nic nie rozumieć z darów, które otrzymaliśmy od innych ludzi, począwszy od rodziców. Jest jeszcze gorzej, jeżeli nic nie rozumiemy z obdarowania, które otrzymaliśmy od Boga Ojca. Niewdzięczność staje się sednem naszej postawy. Nie dziękujemy Bogu, nie oddajemy Mu chwały jako Ojcu, który nas kocha, i dzięki któremu codziennie budzimy się do życia. Nie dziękujemy, nie oddajemy siebie, nie ufamy.

W ten sposób Bóg nie może nam dawać więcej, dawać tego, czego dla nas pragnie. I nawet nie wiemy, że stajemy się bankrutami, którzy wszystko tracą. A wystarczyło tylko prawdziwie uwierzyć, to naprawdę największy interes, jaki można zrobić w życiu. Oddać życie Bogu, pozwolić, by dawał nam jeszcze więcej.

 595 Wyświetlenie,  2 Dzisiaj