Liturgia Wielkiego Piątku kazanie ks. Proboszcza

                                                    WIELKI  PIĄTEK                        02.04.2021r.

                                                                 VCS

         1 Trwa liturgia adoracji krzyża. Od pierwszego znaku prostracji, tylko jeden raz w roku kapłan pada na twarz wobec tajemnicy krzyża. Najgłębszy znak adoracji i uniżenia. Klękamy ponownie, gdy Ewangelia ogłasza śmierć Pana. Uklękniemy też w osobistej adoracji skłaniając głowę przed krzyżem. Jest jeszcze inna postać zapowiadanego przez apostoła: „aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano…”, które rozpoczęło dziś ewangeliczny opis męki Pańskiej: „Skoro więc Jezus rzekł do nich: Ja jestem, cofnęli się i upadli na ziemię.” Zbrojny i liczny oddział rzymskich żołnierzy – kohorta, uzbrojeni strażnicy świątyni padają na twarz przed bezbronnym Jezusem, przed Jego słowem. Ta moc Jezusa już teraz ratuje Piotra, który mieczem uderza w jednego ze sług i rani go. W normalnej sytuacji zostałby sam natychmiast zabity, wręcz posiekany. Jednak okazuje się, że to Jezus panuje nad wszystkim, pozwoli się ująć, uwolni uczniów by bezpiecznie mogli odejść. Zamienia Siebie za nich. Oddaje Siebie za nich. Już od samego początku widzimy zbawczą, zwycięską, ratującą moc Męki Pańskiej. Chwałę krzyża. Żyjemy w czasie, gdy tajemnica krzyża jest zaćmiona, krzyża się boimy i jeszcze bardziej krzyża się wstydzimy, krzyż bojaźliwie ukrywamy. Każdy ksiądz pewnie przeżył wiele razy wizytę kogoś kto chciał do kościoła zwrócić krzyż, choć to rodzinna pamiątka ale dziś jest za duży, rzuca się w oczy, trochę głupio go zupełnie wyrzucić, choć i na śmietniku, w zbędnych rzeczach po ludziach starszych go znajdziemy. Niech go powieszą w kościele tam jego miejsce. Domy nasze stają się coraz częściej strefą bez krzyży, strefą wolną od krzyża, a jeżeli już to niech będzie maleńki, skryty taki  krzyżyczek.

         2 Trzeba na nowo odkryć pełną chwały, zwycięską moc krzyża. Skoro dotarło to do ślepych, znających tylko argument siły żołnierzy, skoro ich rzuciło na ziemię. Jak oni COFNIJMY SIĘ by spojrzeć i adorować Jezusowe JA JESTEM w naszym życiu. Tak niewiele rozumiemy ze zbawczej łaski, w naszym życiu. Może kiedyś Bóg da nam poznać jasno jak wyglądałoby nasze życie, gdyby nie Jego zbawcze dzieło, gdyby On nie wziął na siebie mojej śmierci, mojego grzechu, moich słabości. Niewiele z tego widzimy, jeszcze mniej rozumiemy. Zupełnie brakuje nam ducha wdzięczności, właśnie prostracji upadnięcia przed Bogiem na twarz. Częściej bardziej troszczymy się by przyklęknięciem nie wybrudzić spodni.  Uczył św. Ignacy Loyola: „Niewdzięczność jest przyczyną i źródłem wszystkich grzechów.” Dziś uklęknijmy przed Ukrzyżowanym Panem cofając się do całej historii naszego życia, adorując Go choć cierpimy na ślepotę i jesteśmy głusi na Jego słowo do nas i w naszym życiu: JA JESTEM. Prawdą wiary, które też nie widzimy i nie czujemy jest, że nasze życie bez zwycięskiej mocy krzyża jest potępione i zmierza do piekła. Jeszcze w Wieczerniku uczniowie usłyszeli zapowiedź zdrady i wstrząśnięci pytają: „Chyba nie ja panie?” Może trzeba zostać samemu z Męką Pańską by zrozumieć, że bez niej nie byłoby dla mnie ratunku i ocalenia ani w tym życiu ani w przyszłym. Nie trzeba by obostrzenia pandemii sprawiły by w świątyni mogła być tylko jedna osoba. I dopiero wtedy byłoby jasne, że to ja sam i ja najpierw jestem zbawiony jak Piotr, jak Judasz o którego zbawienie Jezus walczył do końca. Trzeba świadomie uklęknąć przed Panem i Jego krzyżem w ciszy domu i tam dokończyć dziś adorację krzyża.

         3. Potrzebujemy by w naszym życiu i dzisiaj zabrzmiało to boskie Słowo JA JESTEM. To imię Boga, Jego istota, która dla nas ma twarz Jezusa Chrystusa. Nie objawia się w przygniatającej sile ale w zwycięskiej mocy krzyża. Wielu święty doświadczało daru widzenia piekła, nawet swojego w nim miejsca od którego ocaliła ich Męka Pańska. Uważali to widzenie za największą łaskę, która rodziła niepojętą wdzięczność Bogu za zbawienie i niespożytą gorliwość by ratować bliźnich. Jedną z nich jest św. Faustyna: „Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła…Rodzaje mąk, które widziałam: pierwsza męka, którą stanowi piekło to jest utrata Boga…piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie jak tam jest…Ja Siostra Faustyna z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. Niech  fragment świadectwa świętej nam wystarczy by z wdzięcznością  w naszym życiu uznać moc Boskiego JA JESTEM. Bronić się przed utratą Boga. I upaść na kolana przed krzyżem chwaląc jego zwycięską moc zbawienia najpierw mnie a potem świata całego.

 808 Wyświetlenie,  8 Dzisiaj