KAZANIE KS. PROBOSZCZA 31.12

ŚWIĘTO ŚWIĘTEJ RODZINY JEZUSA, MARYI I JÓZEFA31.12.2023 r.

1. Może lepiej nie czytać Pisma Świętego, bo rodzi to tylko niepewności. A tak mamy spokój. Po co się zastanawiać, czemu św. Mateusz opisuje ucieczkę Świętej Rodziny do Egiptu, a św. Łukasz o tym nie wspomina? I pisze tylko: „A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta-Nazaretu.” Wbrew pozorom to jest dowód na prawdziwość Ewangelii. Każda jest inna i pisana inaczej. To dowód, że wszystko wydarzyło się naprawdę, a nie jest tylko bajkową opowieścią. I dzisiaj świadkowie chociażby wypadku widzą to samo, ale inaczej. Historię baśniową można opowiadać zawsze tak samo i recytować jak wiersz. Słuchając różnych relacji z synodu biskupów, tak ważnego dla przyszłości Kościoła, widoczne różnice są tak wielkie, że można pytać, czy oni przeżywali to samo wydarzenie. Tylko jedna Ewangelia, która mówi o ucieczce do Egiptu, to jakiś dowód, że pobyt tam trwał krótko. Czas życia na uchodźstwie określano od kilku miesięcy do 10 lat. Możemy sądzić, że było to bliżej jednego roku. Otrzymujemy wtedy prawdę, że większość życia na ziemi Jezus spędził w Nazarecie w Galilei. Większość, czyli prawie 30 lat. I to w całkowitym ukryciu, prowadząc życie w rodzinie cieśli, a po śmierci Józefa samemu będąc cieślą. Ewangelie o tym prawie nic nie mówią. Można powiedzieć, że to czas zmarnowany. Czy Jezus nie mógłby żyć dłużej, albo wcześniej wyjść z ukrycia, a nie zajmować się zwykłym życiem jak wszyscy? Zamiast 3 lat publicznego życia, nauczania, czynienia cudów mogło być 13. Lepiej by przygotował uczniów, lepiej by ich uformował, przekonałby większe rzesze ludzi. Może wtedy uczniowie nie uciekliby spod krzyża, nie zdradzili, nie popadali tak często w niewiarę nawet po zmartwychwstaniu. Wszystko byłoby lepiej. Może napisałby coś sam.

2. Jednak plan Boga i Jego sposób działania jest zupełnie inny. Życie ukryte w codzienności, ukryte w małym gronie rodziny. A On miał zbawiać cały świat. Całymi latami heblował deski, a przecież przyszedł, by objawić tajemnicę Boga. Co powiedzielibyśmy, gdyby papież znalazł sobie etat na stacji benzynowej, zamiast całym czasem służyć Bogu i ludziom? Dziś w ostatni dzień roku i święto Świętej Rodziny to dla nas szansa odkrycia, jak inaczej niż myślimy, przychodzi do nas życie wieczne. Może dlatego z uporem sądzimy, że tu go nie ma, choć wieczność określamy rodzinnie jako DOM OJCA. I większość życia upływa nam w codzienności, w rodzinie, w której przyszliśmy na świat i którą założyliśmy. Dziś pytaniem biblijnych czytań jest, co jest PRAWDZIWĄ płodnością naszego życia? Mamy Abrahama, człowieka sukcesu, bardzo bogatego, który jednak cierpi z powodu bezpłodności. A upływający czas, starzenie się, czynią z bezpłodności ostateczny finał życia. Poczucie, że życie człowieka kończy się źle. Abraham przeżywa prawdę dotykającą każdego. Życie zmierza do nieuchronnego końca, który przekreśli wszystko to, co nam się wydawało zdobyczą i bogactwem. Nawet bycie rodzicem wielu dzieci nie zmienia tej prawdy. I one odchodzą, żyją własnym życiem. Słyszałem kiedyś skargę kobiety, która urodziła 12 dzieci i czuła, że została sama. I w swej starości wcale nie była spełnioną. Czy wystarczy powiedzieć, że jestem ojcem, jestem matką, to znaczy, że moje życie jest płodne?

3. Abraham uwierzył, że mimo starości będzie ojcem. Jednak to nie wszystko. W liście do Hebrajczyków słuchaliśmy, jak stanął przed próbą ofiarowania jedynego dziecka Izaaka. Już w zapowiedzi łaski płodności widać tajemnicę: „Przeto z człowieka jednego i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, jak niezliczone ziarnka piasku na wybrzeżu morza.” To jest obraz płodności, której bez wieczności nie da się zrozumieć. Nasze życie może być płodne i spełnione tylko w wieczności. Dom Ojca jest nieskończoną rodziną, niepoliczalną. To jednak nie oznacza, że to na ziemi jest niemożliwe… Przeciwnie, taka płodność zaczyna się już tutaj. Nasze dzieci pytają, czy ich pies, kot, chomik, rybka będą w niebie. Prawdziwa miłość zawsze chce nieba i wieczności. Nie słyszałem pytania, czy moi rodzice będą w niebie, dziadkowie, sąsiedzi. Może dzieci zakładają, że tak. Jezus żyjący przez 30 lat w Nazarecie uczy nas nadziei i pragnienia wieczności dla tych, których kochamy, którzy są nam bliscy. Czy może być miłość bez tej nadziei?

4. Czy chcemy wiecznego życia dla tych, których kochamy? Troszczmy się o zdrowie naszych bliskich, gotowi na wszelkie poświęcenie, na nieprzespane noce, zdobycie lekarstwa za każdą cenę. Troszczymy się o wykształcenie dzieci, by znały języki, zaliczyły wszelkie koła zainteresowań. Czy uczymy się miłości, która chce i pragnie nieskończenie więcej? Chce wieczności dla swoich bliskich. Macierzyństwo i ojcostwo są dawaniem życia wiecznego, dzieleniem się życiem Bożym, prowadzeniem do Niego. Od pierwszego złożenia rąk dziecka, znaku krzyża, uczenia dziecka, gdzie jest Bozia. To najbardziej ważna misja i ewangelizacja dokonuje się właśnie w rodzinie. Im dziecko dorasta, tym bardziej jest to ważne i wymagające, i trudniejsze. Z troską, czuwaniem, poświęceniem, gdy widzimy, że tej drodze ku Bogu coś zagraża, gdy na tej drodze ten, kogo kochamy, się zagubił. Św. Rita utraciła męża zamordowanego przez wrogów. Wtedy modli się, by Bóg nie pozwolił jej synom stać się zabójcami i wejść na drogę prawa zemsty czyli wendetty, nawet gdyby miał ich zabrać z tego świata. Obaj synowie umierają w epidemii, a święta zostaje pocieszona wizją męża i synów cieszących się niebem. Czy dla nas to ma sens, czy jest chore? Jak bardzo Jezus z Nazaretu i Święta Rodzina chcą nam przywrócić prawdę, że nasze życie rodzinne jest otwarte na największy cud płodności, na dzielenie się z tymi, których kochamy, Bogiem. „Istniejemy aby ukazać Boga ludziom.” To słowa papieża Benedykta. Utrata wiary przez tylu młodych ludzi, zagubienie duchowe tylu nam bliskich i kochanych, jest potężnym znakiem czasu. Może trzeba zacząć od codziennej modlitwy za naszych bliskich? Nie narzekania, nie przeklinania, nie poczucia, że nic się nie da zrobić lub strachu, że taki jest dziś świat, ale modlitwy… Codzienna modlitwa to najprostszy znak miłości i pragnienia, by dawać Boga. Jak ta modlitwa: „Za wstawiennictwem św. Rity, która dobrze znała trudy macierzyństwa, proszę, abym umiała wychować moje dzieci zgodnie z nauką Jezusa Chrystusa. Błagam, uchroń je od wszystkiego, co złe, nie pozwól by oddaliły się od Ciebie. Ta modlitwa matki może być modlitwa każdego.

 140 Wyświetlenie,  1 Dzisiaj