KAZANIE KS. PROBOSZCZA 28.05
UROCZYSTOŚĆ ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO | 28.05.2022r |
1. Zesłanie Ducha Świętego zaczyna się jak kataklizm. Mogło przerażać uderzenie gwałtownego wichru. Zmiany klimatu sprawiają, że coraz częściej oglądamy spustoszenia przez gwałtowne burze, oberwania chmury, tornada. Następny znak też jest groźny: to ogień, jakby kula ognia. Znamy zjawisko, na szczęście rzadkie, pioruna kulistego. Wygląda jak kula ognia, gdyż potężna energia rozgrzewa powietrze do 30 tysięcy stopni. Podczas zesłania Ducha Świętego to, co mogło bardziej przerazić, to fakt, że ten ogień się rozprzestrzenia. Trudno sobie nawet wyobrazić, co się kryje za opisem: „i na każdym z nich spoczął jeden”. To jakby człowiek stał się żywą płonącą świecą. Ten początek mógł naprawdę przestraszyć wszystkich, którzy byli w Wieczerniku. Na początku tego, co się działo, nie wiedzieli, że tak się zaczyna obiecane zesłanie Ducha Świętego. Dopiero potem dzieją się cuda. Apostołowie mówią w jedynym znanym sobie języku aramejskim i odkrywają, że są przez wszystkich rozumiani. Więcej: są rozumiani i to, co mówią, trafia w dziesiątkę, porusza serca i umysły do głębi. To cuda większe niż za czasu cielesnej obecności Jezusa. Przecież Jego nauczanie było często całkowicie nierozumiane, odrzucane, uznawane za straszny ciężar i bezsens, którego nie da się w życiu zastosować. Już wieki później chrześcijanie zauważają, jak ten cud staje się coraz głębszy. Już nie chodzi o tajemnicze tłumaczenie z języka na język. Choć i ten cud pojawiał się przez całą historię. Św. Ojciec Pio znając tylko język włoski, spowiadał ludzi wszelkich narodowości. Sam doskonale rozumiał ich wyznanie grzechów i oni rozumieli jego odpowiedź. Przez wieki objawia się nowe znaczenie cudu języków. W Kościele zaczynają się gromadzić i tworzyć jedność ludzie ze wszelkich języków, kolorów skóry i kultur. Kościół mówi tysiącami języków. Łączy w sobie ludzi kompletnie różnych.
2. Gdy patrzymy dzisiaj na nasz świat, jasno widzimy potężne wstrząsy. Ludzkość stoi na krawędzi ekologicznej katastrofy, wstrząsają nią i grożą zagładą wojny, wzajemne nienawiści, szaleństwo bezbożności. Niezliczone rzesze ludzi mówią bez najmniejszego zastanowienia, że Boga nie ma lub, co gorsze, że jest zupełnie obojętne i niepotrzebne Jego istnienie. Jakbyśmy zostali uderzeni potężnym piorunem, niewyobrażalnym ogniem zwątpienia i pychy. Porażony człowiek sam siebie uznaje za jedyne prawdziwe bóstwo. Nowe credo brzmi: prawdą jest tylko to, co ja myślę, co mnie się wydaje, co ja czuję. Nawet wierzący w Boga żyją, jakby Go nie było, albo wierzą i w Jego imię głoszą nienawiść, pogardę dla innych, wykluczenie. Ogłaszają święte wojny nie tylko w islamie. W samym Kościele wielu żyje, tocząc swoje wojny. I w Kościele jakby wypalone tajemniczym ogniem nauczanie i głoszenie Ewangelii zamienia się w popiół. Nauczanie biskupów, czy kapłanów jest kompletnie niezrozumiałe, nudne, do niczego niepotrzebne. Jeżeli nawet jeszcze jest słuchane, to z poczuciem bezsensowności. Ile katechezy dzieci i młodzieży jest już martwą treścią? Jeszcze się nie skończy, a już o nim zapominamy. Nawet głoszący wydają się nie wierzyć w to, co mówią. Kazanie napisane przez maszynę, sztuczną inteligencję brzmi przerażająco podobnie do tysięcy kazań, tysięcy kaznodziejów. Kiedyś, by przeczytać na ambonie cudze kazanie, trzeba było przynajmniej otworzyć książkę. Dziś wystarczy kliknąć jednym palcem i samo kazanie się wydrukuje.
3. To wszystko widzimy jasno, narzekamy, popadamy w smutek i zwątpienie. Nasz świat i życie jest jak Wieczernik z Ewangelii. Uczniowie jeszcze z niego nie uciekli, choć pierwsi wątpią i mają wszystkiego dość. I nie widzą żadnej przyszłości i nadziei. I w tym świecie mroku nagle się ZACZYNA SIĘ DZIEŁO BOGA: „choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam.” Tak się zaczyna zesłanie Ducha Świętego. Od Wieczernika zmartwychwstania do Wieczernika zesłania Ducha Świętego jest 50 dni. I wszystkie lata z Jezusem, kryzys męki i śmierci Jezusa, wszystko jest przygotowaniem i drogą. Tylko uczniowie jeszcze tego nie rozumieją. Jezusowe słowo: „Pokój wam” jest otwarciem oczu uczniów, wzbudzeniem nowej wiary i ufności. Wszystko, co się stało, co jest i co dopiero się stanie, WSZYSTKO jest spełnianiem się zbawczego planu Boga. A szczytem będzie zesłanie Ducha Świętego. To pierwszy owoc tej niedzieli, by usłyszeć głos zmartwychwstałego Pana: „Pokój wam.” Odkryć, że wszystko prowadzi nas, cały Kościół i ludzkość do nowego zesłania Ducha Świętego. To wydobywanie nas z duchowego grobu. Uczy papież Franciszek: „Jedną z najważniejszych pokus tłumiących zapał i odwagę jest poczucie przegranej, przemieniające nas w niezadowolonych in rozczarowanych pesymistów o posępnej twarzy. Nikt nie może podjąć walki, jeżeli nie wierzy w zwycięstwo.”
4. Pan Jezus daje nam jeszcze jedno światło. Przekazuje dar odpuszczania grzechów. To źródło Sakramentu Pokuty. Z prawdą, że będziemy nieustannie potrzebować przebaczenia i miłosierdzia. Zwycięstwo Boga musi się dokonać na gruzach ludzkiej pychy. Dlatego każdy z nas tysiące razy przegrywa i cały Kościół tysiące razy przegrywa i ludzkość niezliczoną ilość razy przegrywa, by przestać wierzyć we własne zwycięstwo. Każdy z nas tysiące razy przegrywa z tą samą słabością, z tym samym grzechem, tysiące razy zawodzimy się na sobie. To nie jest bezsensowny wstrząs i ogień. Tylko tak skruszeni, w poczuciu bezsilności i niemocy, na gruzach wyobrażeń i w spalonej na proch wierze: co ja to nie potrafię, zaczniemy naprawdę oczekiwać na zwycięstwo Boga i z pokorą prosić o Jego Ducha. Wielu przestaje się spowiadać, przestaje robić cokolwiek, bo tyle razy się nie udało. Tak przestajemy się modlić, spowiadać, uczestniczyć we Mszy i życiu Kościoła, bo to nic nie daje. Tyle razy się zawiodłem. Można nie rozumieć, że to jest etap konieczny, by naprawdę zrobić miejsce dla Boga, by oczekiwać Jego zwycięstwa. Bez tego nigdy nie otworzymy się na obdarowanie Bogiem. Do końca życia będziemy sądzić, że się nie da, nie warto, nie potrzeba. Do chwili śmierci, gdy – chcąc czy nie – staniemy przed Nim w całkowitym ubóstwie i całkowicie skruszeni. Końcówka maja to szansa, by powrócić do duchowości Maryi. W każdym Zdrowaś Maryjo jest droga do zesłania Ducha: „módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej.” Wtedy nawet nasze upadki, słabości i grzechy staną się drogą do obdarowania Duchem Bożym. Nawet te tysiące razy powtarzane. I tam, gdzie czujemy się słabi, poniżeni, co ze wstydem ukrywamy przed bliźnimi, sobą i Bogiem, będzie pierwszym miejscem objawienia zwycięstwa Bożej miłości. I naprawdę usłyszymy od Jezusa zwycięskie i pełne mocy: „Pokój wam! ”
318 Wyświetlenie, 2 Dzisiaj