KAZANIE KS. PROBOSZCZA 09.02

6 NIEDZIELA ZWYKŁA09.02.2025 r.

1. Dzieci mogą nas swoją wrażliwością zadziwić. Tylko dziecko potrafi zadać pytanie o ukochanego psa, kota, chomika czy będzie w niebie. Nas może śmieszyć nadzieja i pragnienie, by ukochane zwierzątko było w niebie. Dla wielu jest to głupie jak lewicowe pomysły, by prawa ludzi zrównać z prawami zwierząt. My nawet takiej nadziei możemy nie mieć wobec najbliższych nam ludzi. Może te dzieci są bliższe definicji miłości, którą sformułował francuski filozof Gabriel Marcel: „Ukochać jakąś istotę, to powiedzieć jej: ty nie umrzesz”? Może dzieci mają głęboką rację, gdy nie wyobrażają sobie szczęścia nieba bez istot, które na ziemi kochają? W prawdziwej miłości jest wiara i nadzieja wieczności. I nawet jeżeli nie będzie tam małżeństw i rodzin rozumianych po ludzku, będzie Dom Ojca, niepojęta rodzina wszystkich zbawionych, w której odnajdziemy każdego, kogo tu na ziemi kochaliśmy. Wieczność samemu bez moich bliskich i kochanych, z poczuciem, że ich nie ma, to raczej piekło.

2. Rodzice przynosząc małe dziecko do chrztu, są pytani, czego chcą i o co proszą. Odpowiadają: „o chrzest”. Jest też odpowiedź, która brzmi: „proszę o życie wieczne”. Chcę dla mojego dziecka życia wiecznego, komunii z Jezusem, który jest życiem wiecznym. Chrzcimy dzieci, by okazać najgłębszą miłość. Choć życie maleńkiego dziecka jest tak kruche i nie mamy pojęcia jakie będzie, ile będzie trwało, jednak mówimy słowo największej miłości i nadziei: „ty nie umrzesz”. Bez wiary w Boga, który jest naszym Ojcem, to słowo byłoby mrzonką. Bez nadziei w Ewangelii, którą przyniósł Jezus umierając i zmartwychwstaje, to słowo byłoby puste. Bez Ducha, który jest miłością na zawsze, zdanie: „ty nie umrzesz”, byłoby kłamstwem. Wydaje nam się, że kochamy naszych bliskich, nasze dzieci, a jednak możemy zupełnie zgubić tę nadzieję wieczności. Dziś wystarczy: kocham cię, bo chcę dla ciebie super wykształcenia, dobrej pracy, pieniędzy, wygodnego życia. A na końcu ludzie chcą eutanazji czyli dobrej, szybkiej, bez cierpienia śmierci. Nawet wiara i sakramenty przestają dawać nadzieję wieczności. Z I komunii robi się imprezę komercyjną. A wielu rodziców na klasie III kończy zainteresowanie drogą wiary swoich dzieci. Po III klasie można je już wypisać z religii. Niech idą, gdzie chcą.

3. Dziś Ewangelia o powołaniu apostołów może nam przywrócić tę nadzieję i taką MIŁOŚĆ. Zwykli rybacy, którym nie udała się nawet ich ludzka praca, po nocy bezowocnego połowu słyszą niesamowitą obietnicę: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił.” To szansa i powołanie każdego z nas do odkrycia sensu i niepojętej wartości naszego życia. Możemy żyć miłością, w której jest wieczność, być „rybakami ludzi.” To już się dzieje, choćby w naszej trosce o wieczność naszych bliskich zmarłych. Modlimy się za nich dziesiątki lat, pamiętamy, kochamy ich tą właśnie miłością, która mówi: „ty nie umrzesz.” Nie zniknąłeś w nicości. Szkoda, że trzeba dopiero umrzeć, by tę troskę o zbawienie tego, kogo kochamy, wzbudzić. Jednak wielu rodziców z bólem patrzy na życie swoich dzieci, na ich odejście z Kościoła, utratę wiary w Boga, różne postacie zagubienia w życiu. To wszystko oznacza, że już jakoś jesteśmy „rybakami dusz”. Już żyjemy, choć najmniejszą cząstką tej miłości, którą jest Boży Duch, pragnienia wieczności dla tych, których kochamy. Prawdziwa miłość zawsze musi być jakoś na zawsze, do końca, poza śmierć.

4. Trwa Rok Jubileuszowy. Jego celem jest obudzenie NADZIEI, powołanie nas do miłości, która jest, która pokonuje śmierć. Każdy z nas ma dziś usłyszeć: możesz stać się RYBAKIEM ludzi! Najpierw ludzi bliskich, których kochasz, a potem wszystkich ludzi, nie wykluczając nikogo. To nie jest mgliste przekonanie, że pewnie jakaś wieczność istnieje i może tam się jakoś w końcu znajdziemy. Tą miłością, w której jest nadzieja, można już teraz kochać ludzi. Wtedy stajemy się cierpliwi, potrafimy czekać i dawać czas jak ojciec z przypowieści o zagubionym synu. Potrafimy współczuć, przebaczać, znosić słabości innych, nie zmieniać ludzi na siłę z gniewem i złością. Potrafimy nie przekreślać, głosząc ze smutnym pesymizmem, że z ciebie już nic nie będzie. Tylko tak staniemy się rybakami dla naszych bliskich, którzy odeszli i utracili wiarę. Wtedy odkryjemy też, czym jest Kościół, po co w nim jesteśmy mimo wszystkich kryzysów i zwątpień. Jak jego jedynym celem jest ta miłość i nadzieja, która mówi każdemu człowiekowi: ty nie umrzesz na wieki. I ta nadzieja wszystko przenika od chrztu począwszy aż po godzinę ostatnią kiedy kapłan umierającemu człowiekowi udziela odpustu na godzinę śmierci: „Władzą otrzymaną od Stolicy Apostolskiej udzielam ci odpustu zupełnego i przebaczenia wszystkich twoich grzechów w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.”

 71 Wyświetlenie,  1 Dzisiaj