Niedziela Miłosierdzia kazanie ks. Proboszcza

                                  NIEDZIELA  MIŁOSIERDZIA                        11.04.2021r.

                                                       VCS

         1.   Śpiewamy: „zwycięzca śmierci”, a szpitalne prosektoria są pełne ciał. I rekord umarłych padł po świętach. Słyszymy o radości zmartwychwstania i o nadziei, której źródłem jest pusty grób i Jezus żyjący, a pandemia zamyka nas jak w grobie i wcale się nie kończy, a wręcz przeciwnie. Świat tkwi w grobie wojen, tych zbrojnych, tych politycznych i wszelkich innych. Czy radość wielkanocna to tylko słowa i tylko dawna przeszłość? Albo równie odległa przyszłość, o ile w dniu ostatecznym  zmartwychwstaniemy? Ale czy radość, nadzieję i zwycięstwo nad śmiercią można odczuć DZIŚ? W święta, których tłem jest  pandemia? Wiemy już, że jej skutki będą z nami na długo, nawet dla tych, którym się udało wyzdrowieć. Pierwsze miejsce zajmuje teraz depresja, a więc ciągły lęk i poczucie zagrożenia. Dzieje się jakiś koniec świata ludzkiej pewności siebie,  choć do wielu jeszcze ten koniec nie dociera. Jest to jakiś koniec wiary w potęgę człowieka,  technologii, medycyny, gospodarki. Czy  w takim świecie można śpiewać o zwycięstwie nad śmiercią, piekłem i szatanem?  Obraz dzisiejszej Ewangelii pasuje do naszego świata: zamknięty, pełen lęków, smutku i niepokoju Wieczernik. Uczniowie Jezusa żyją zamknięci i sparaliżowani, nie widząc żadnej perspektywy. Wiedzą już o zmartwychwstaniu, ale to im nic nie daje. To tylko słowa. Nie czekają na Jezusa, ale się Go boją. Może boją się kary za zdradę i zwątpienie? I w takim strasznym, grobowym stanie życia i serca: „przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: „Pokój wam.” Czy może przyjść dziś do świata zamkniętego nie tylko kolejnymi lockdowami, ale tyloma murami i ścianami, które dzielą ludzi? Na naszych drzwiach widnieją napisy: zły pies, kamery, logo firmy ochroniarskiej, zamki specjalistyczne. Pootwierane domy i klucze pod wycieraczką w miejscu o który wszyscy wiedzieli, to dziś przeszłość i brzmi jak bajka.

         2. Gdzie w tym wszystkim dzieje się zmartwychwstanie, gdzie jest miłosierdzie Boga, bezgraniczne? Gdzie niewyobrażalne obietnice tej niedzieli: „wylewam całe morze łask…która dusza przystąpi do spowiedzi i komunii św. dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar…pragnę udzielić odpustu zupełnego duszom…”? To łaska, która może być porównana tylko do chrztu. Całkowitego uleczenia naszego  życia, z całą jego przeszłością, z wszystkimi zranieniami, długami, konsekwencjami. Wieczernik z grobu staje się miejscem narodzin nowego świata, w tym mrocznym świecie przyjdzie Duch Święty, życie samego Boga. Czego potrzeba, by to się mogło stać dla nas? Słowo Boże i wiele prorockich zapowiedzi świętych, objawień uznanych i nieuznanych mówi o wielkiej interwencji Bożej w czasach ostatecznych. O znaku i ostatniej desce ratunku dla ludzkości. Tak mówi o tym Jezus przez św. Faustynę: „Napisz to: nim przyjdę jako sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki. Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność. Wtenczas ukaże się znak Krzyża na niebie, a z otworów gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym”83. Orędzie MIŁOSIERDZIA jest tym wielkim znakiem. Tą zapowiedzianą iskrą, kołem ratunku.

         3. Żyjemy w czasie wielkiej ciemności i wielkiego światła. Bóg Ojciec nie spuszcza na ziemię plag, które nas mają karać. Są klęski naturalne, ale to człowiek sam sprowadza nieszczęście i gasi światło. Nawet klęski naturalne  powoduje nasza pycha i nieliczenie się z ziemią, wodą, powietrzem ani z niczym. Bóg nie wymyśla kar, a jedynie dopuszcza to, czego chcemy, by człowiek doświadczył, co się dzieje, gdy sam staje się bogiem. Sami robimy to wobec dziecka: niech go zaboli to czego chce, choć czuwamy, by nie zrobiło sobie krzywdy. Bóg daje światło, gdzie wzmógł się grzech, bardziej rozlała się łaska. Nie wiemy, ile będzie trwał ten ostateczny czas i jak dopełni. Ciemność będzie bardziej ciemna, a światło bardziej jasne. Wiemy, że to już się dzieje i trwa sąd nad światem. Wybieramy, czy chcemy żyć miłosierdziem, czy tkwić w ciemności. Kluczowym momentem jest wejście Pana w środek  mrocznego świata. Obraz JEZU UFAM TOBIE jest centralnym znakiem. O TO CHODZI. W nim widzimy jedyną drogą ocalenia. Tylko nowe przyjście Pana i krok, który ON robi, światło, które daje. Wszystko zależy od tego jednego, czy nasza wiara widzi Go, jak przychodzi. Nieproszony, niechciany, traktowany jak zagrożenie albo ktoś niepotrzebny.  Wszystko zależny od tego, czy odkryjemy, jak Jezus wchodzi w środek  naszego mrocznego świata, grobu biedy i dobrobytu, grobu pychy, że sami wszystko zrobimy i rozpaczy, że życie nie ma sensu. Jezus daje nam ten znak i klucz do tego, jak zobaczyć światło, jak czerpać łaskę: „Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu ufam Tobie.”Bez tego naczynia umieramy z pragnienia przy studni.

         4. Patrzenie w ten obraz nauczy nas widzieć Jezusa, nauczy wiary, która odkrywa jak wchodzi w mrok naszego życia. Spojrzenie może zamienić nasz pacierz, często pusty, w spotkanie z Bogiem, w bycie przed Jego obliczem. Spojrzenie rano będzie nadzieją i oczekiwaniem, w jaki sposób dziś Pan przyjdzie. Początkiem odkrywania, jak ON jest w moim życiu przez łaskę chwili. To wydarzenia i sytuacje, które są jak dłoń Boga wystawiona, bym się jej uchwycił. Patrząc na Jezusa, nauczę się widzieć Go w bliźnich, odkrywać szanse codziennego miłosierdzia: słowem, czynem, modlitwą. Wieczorem to spojrzenie z dziękczynieniem i oddaniem siebie. Spojrzenie na obraz w chwilach cierpienia i radości, w chwili powodzenia i klęski. Spojrzenie, gdy nic nie rozumiem z tego, co się dzieje w świecie, w Kościele, w mojej rodzinie, w moim życiu. To spojrzenie nauczy nas na nowo przeżywać spowiedź, wchodzić w prawdziwą komunię z Jezusem, a nie połykać Go. Spojrzenie na stopy ubrudzone  ziemią i robiące krok ku nam, na ręce, które przebite błogosławią. I oczy: „spojrzenie moje z tego obrazu jest takie, jako spojrzenie z krzyża.” Ten obraz może nas nauczyć tego, co jest najważniejsze w wierze: WIDZIEĆ Jezusa, jedyny znak ocalenia, jedyne światło w ciemnościach, które są i które jeszcze będą. Tak spójrzmy dziś na obraz, tak módlmy się w Godzinie miłosierdzia, by ta wizja świętej była o nas: „Kiedy został wystawiony ten obraz, ujrzałam żywy ruch ręki Jezusa, Który zakreślił duży znak krzyża…ujrzałam, jak ten obraz szedł nad miastem, a miasto to było założone siatką i sieciami. Kiedy Jezus przeszedł, przeciął wszystkie sieci…”416 To oznacza wielka obietnica tego święta: odpustu zupełnego, darowania wszystkich win i kar, zerwania wszelkich pęt, uzdrowienia wszelkich ran. Jezu ufam Tobie. Spójrzmy na Niego dziś, zróbmy mu miejsce tam, gdzie najczęściej patrzymy, nośmy Go w sercu.

 836 Wyświetlenie,  2 Dzisiaj